piątek, 7 grudnia 2012

Rozdział 3

Od gry w butelkę z samą sobą, oderwał ją dzwonek do drzwi. Nie zważając ani na to, że wypiła całą butelkę wina, ani na to jak wyglądała w tym znieczulonym stanie ruszyła powitać gościa.
- Przepraszam, że przychodzę w środku nocy ale…Coś się stało? – zapytał Serb, widząc w jakim stanie jest blondynka. Nigdy nie upijała się sama, to nie było w jej stylu, więc coś musiało się stać. Lenny szczeknął na zaprzeczającą Amy, która opierała się właśnie o drzwi i spojrzał na Novaka, jakby chciał powiedzieć, że rzeczywiście coś jest nie tak. Z resztą niemal nie odstępował jej na krok od kiedy otworzyła butelkę. Wyczuwał, że musi mieć ją na oku aby nie zrobiła nic głupiego. W sumie już wiele takich rzeczy zrobiła.
- Poważnie, co jest? – spojrzał na nią czule, a ona ponownie się rozpłakała, wtulając w jego tors. Teraz miał gdzieś wszystkie ich zasady. Coś się działo i zaczynało go to coraz bardziej niepokoić. Przytulił ją mocno i zaczął uspokajać. Pojęcia nie miał jak to zrobić, bo Amy nigdy przy nim nie płakała. Ona w ogóle była przy nim zimna, a dni w których traktowała go jak naprawdę kogoś więcej było tyle, że mógłby je policzyć na palcach jednej ręki. To był najdziwniejszy związek, o ile można go tak nazwać, w jaki się kiedykolwiek wpakował. I nie żałował. Jeszcze.
- Jestem okropna, ja nie nadaję się do normalnego związku. – wypaliła niespodziewanie, kiedy usiedli na kanapie. Biszkoptowy labrador uważnie im się przypatrywał.
- Kochanie, co ty mówisz? – nazwał ją „kochanie”. Zawsze była dla niego Amy, a on dla niej Nole. Bez żadnych kochań, skarbów itp. Po raz kolejny tego wieczoru uświadomiła sobie jaka jest okropna, co alkohol spotęgował jeszcze bardziej. Zraniona raz, rani teraz wszystkich dookoła. Dlaczego ona w ogóle dwa lata temu wpadła na ten okropny pomysł? Ona była po rozstaniu, Button zajęty był swoją narzeczoną, a Nole podobała się ta wersja związku bez zobowiązań. I faktycznie było miło przez pierwszy rok. Potem Djokovic złamał podstawową zasadę i zaczął się w niej zakochiwać. Bez wzajemności niestety. Teraz trzeba będzie za to wszystko zapłacić.
- Jestem pracoholiczką, bałaganiarą, egoistką, potrafię być okropnie wredna i ranić ludzi… - odsunęła się na drugą stronę kanapy. Uśmiechnął się do niej niemalże słodko. Jednak patrząc na jej napuchniętą od płaczu twarz, pozbawioną makijażu i wyrażającą ogromny ból, jedyne co chciał zrobić, to mocno ją przytulić i pozwolić aby poczuła się bezpieczna. Niestety, nie tym razem Nole. Ani następnym, ani nigdy więcej.
- Co ty wygadujesz? – zapytał, chcąc się do niej przybliżyć, ale nie pozwoliła mu na to. Odsunęła się dalej i skuliła niczym zbity psiak, w obawie przed tym, że znów mu się oberwie.
- Przespałam się z kimś. – rzuciła skruszona, patrząc w dół i bawiąc się nerwowo rogiem ozdobnej poduszki. Nie mogła spojrzeć mu w oczy. Wstydziła się tego. Najnormalniej w świecie wstydziła się, że poszła do łóżka z kimś innym, chociaż wcale nie powinna mu tego okazywać, ani mówić. Już dawno powinni się rozstać, doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Wiedziała to od kiedy tylko Jenson uświadomił jej jak Nole na nią patrzy, od kiedy zauważyła drobne zmiany w jego zachowaniu. Ale nie mogła. Przywiązała się do Serba, do jego towarzystwa, jego akcentu i że gdy jest na korcie i ciężko mu idzie patrzy w jej kierunku, żeby dodać sobie sił. Jego pocałunków, zapachu, obecności. Ale nie można z kimś być z przyzwyczajenia. Źle zrobiła, że dłużej w to brnęła, tej nocy dobitnie to sobie uświadomiła. Szkoda tylko, że tak późno.
- Co? – zapytał retorycznie. Splótł dłonie i oparł na nich brodę. Ściągnął brwi, patrząc gdzieś na wprost. Kobieta przestała płakać, nie chciała żeby pomyślał, że bierze go na litość. Otarła policzki wierzchem dłoni i czekała na jego dalsze reakcje pociągając po cichu nosem. Dla niej to trwało wieczność, jakby Novak zastygł w tej pozycji na lata. Po dłuższej chwili usiadł jednak obok niej i uniósł jej podbródek, tak aby patrzyła na niego.
- Nie powinienem był się angażować, ale to zrobiłem. Potrafię przyjąć wiele, ale teraz muszę wyjść, Amy – znów była dla niego Amy. Poczuła ścisk w żołądku. Djokovic pocałował ją w czoło i wyszedł. A ona znów zaczęła płakać. Bo nie ma serca z kamienia.


Jenson zastał ją leżącą na kanapie i podłamaną. Zanim przeszedł do rozmowy poszedł do kuchni, zrobił tosty, kawę i nakazał jej to zjeść. Sam wyszedł z Lennym na spacer, trochę się z nim pobawił i powygłupiał jak zawsze, kiedy bywał z psem w parku. Kiedy wrócił Amy nadawała się do życia, wzięła ciepły prysznic, ubrała luźny koralowy top i ciemne dżinsowe spodenki, spięła włosy w luźnego koka i teraz krzątała się w kuchni.
- Wskakuj. -  powiedział wskazując miejsce obok siebie. Amy bez słowa usadowiła się obok niego i wtuliła w jego bok. Prawda była taka, że tylko w ramionach rodziców czuła się bezpieczniej i lepiej niż w jego. Uwielbiała ciepło które od niego biło i zapach jego perfum, który lekko ją drażnił, za każdym razem, kiedy ją przytulał. To było dla niej ogromnie ważne. Wiedziała, że mogła mu wszystko powiedzieć, a to ciepło zawsze odblokowywało jakiekolwiek zahamowania.
- Spierdoliłam. – oznajmiła, kiedy mocniej objął ją ramieniem, jakby chcąc dać jej jeszcze więcej poczucia bezpieczeństwa.
- Spierdoliłaś, ale jeszcze nie wszystko może być stracone. – mruknął i pocałował ją w czubek głowy. W odpowiedzi westchnęła przeciągle.


Zostawiła go. Widział, że było to dla niej okropnie trudne, chyba jeszcze bardziej niż dla niego. I teraz siedzieli wraz z Amy pod ciepłym kocem, z labradorem pod nogami i zajadając lody – ona czekoladowe, a on waniliowe – oglądali jakiś kiepski zagraniczny serial, który bardziej pasowałby na komedię niż melodramat. Za powód swojego odejścia podała, że nie chce być tą drugą. Button tego nie pojmował. Przecież nigdy nie zdradził kobiety, z którą był. On miał jakieś zasady.
- Masz. Przyjaźń pomiędzy kobietą a mężczyzną nie istnieje, chociaż tak wam się wydaje. Jeszcze. Zawsze jesteś przy niej, a jeżeli przez dłuższy czas nie, to wariujesz. Jak ją kiedyś nazwałeś? Najwspanialsza przyjaciółka na świecie? Pomyśl nad tym. Wy mężczyźni zazwyczaj się w takich zakochujecie. – Savannah była mądrą kobietą. Jej słowa mocno w niego uderzyły. Przecież on i Amy... to niedorzeczne! Próbował ją przekonać, ale drobna szatynka upierała się przy swoim. Jeszcze kiedyś zobaczę was idących za rękę, powiedziała i z bolesnym uśmiechem wyszła z jego mieszkania. Próbował to sobie poukładać, ale wpadał w jeszcze większy mętlik i powoli przestawał wierzyć, że wie cokolwiek o uczuciach. Może rzeczywiście coś w tym było? Dlaczego on, trzydziestoletni facet, nie spotkał jeszcze tej odpowiedniej kobiety? Przy żadnej nie czuł się tak, żeby poczuć, że może się jej oświadczyć i spędzić resztę życia. A może to stek bzdur, jakaś nowa wymówka na porzucenie faceta? Tak, po prostu się jej znudziłem, albo stwierdziła, że nie jestem tym jedynym, one uwielbiają sobie wmawiać, że taki istnieje - stwierdził krytycznie. Savannah  go rzuciła, a to była  tylko głupia wymówka. Z resztą nie ona jedna go rzuciła, ostatnio kobiety upodobały sobie zostawianie Jensona Buttona na lodzie. Wprost to uwielbiają.


Tego wieczoru żadne z nich nie chciało być same. Nie potrzebowali alkoholu, żeby w końcu zacząć się śmiać, ale Renwick postanowiła, że muszą coś zrobić z ostatkami szkockiej. Brytyjczyk stwierdził, że takie ostatki to to wcale nie są, ale bez namawiania rozlał trunek do szklanek. Po kilku kolejkach obydwojgu przyjemnie szumiało w głowie i teraz naśmiewali się już niemal ze wszystkiego.
- Wiesz co mi powiedziała? – zaśmiał się kierowca, bawiąc się włosami blondynki. – Że nie chce być tą drugą, bo tak naprawdę to całe moje życie kręci się wokół ciebie! – powiedział, iście pijackim tonem i pociągnął łyk z butelki. Kto by się teraz przejmował jakimiś szklankami. Kobieta roześmiała się głośno.
- Oj Guziczku, dlaczego ty takie nienormalne panny sobie wybierasz, co? – zapytała, przejmując od niego wódkę i pociągając potężnego łyka. Bo ich poprzedni trunek wydał im się za mało znieczulający i w pobliskim sklepie monopolowym zakupili jeszcze jeden alkohol.
- No właśnie nie wiem, skarbie. – rozłożył teatralnie ramiona, powodując kolejną salwę śmiechu. Żadne z nich nie zdawało sobie jednak sprawy, z tego, że ta noc wiele zmieni w ich życiu.

~*~
Na razie tylko tu.:)
Eh, nie mogę się doczekać ogłoszenia drugiego kierowcy Force India!

2 komentarze:

  1. Czyżby Jensona i Amy połączyło coś więcej niż przyjaźń?:) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowa notka na http://story-about-f1.blogspot.com/
    Pozdrawiam:)
    P.S dodaję drugi raz ponieważ nie wiem na który blog zaglądasz:)
    Sorry za zarzucanie cię komentarzami

    OdpowiedzUsuń