sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 9

Jak na złość scenariusz typowej kąpieli jej psa okazał się niezawodny i tym razem labrador doskonale się bawił, ”topiąc” niemal całą łazienkę i swoją panią przede wszystkim. Blondynka zastanawiała się jak to się dzieję, że za każdym razem kiedy sama go kąpie nie może z nim dojść do ładu i składu. Jak był mały nawet w specjalnym salonie ludziom puszczały nerwy. Można jednak powiedzieć, że na szczęście, teraz chociaż tam potrafią sobie z nim poradzić.
- Lenny, czy ty w końcu dorośniesz? – mruknęła Amy, zmiatając z czoła pianę. Od pasa w górę ciekła z niej woda, a pies siedział na przemokniętym chodniku i zadowolony z siebie merdał ogonem. Zerknęła na zegarek, który odłożyła wcześniej na jedną z półek i z przerażeniem stwierdziła, że nie uda jej się zapanować nad sytuacją przed przyjściem Serba.
- Od jutra wprowadzamy trochę więcej dyscypliny przy kąpieli mój drogi. – oznajmiła surowym tonem, aż labrador spuścił łeb. Najpierw wysuszyła psa, żeby ten nie zdemolował reszty mieszkania, dopiero potem zajęła się sobą. Zanim jednak zabrała się za sprzątanie łazienki odezwał się jej telefon.
- Bardzo cię przepraszam Amy, ale nie będę w stanie dzisiaj dotrzeć do Londynu. Najpierw opóźnili mi lot, a teraz całkiem go odwołali. Jestem uziemiony. – oznajmił Nole, przepraszającym tonem. Renwick usiadła na kancie wanny. Mimo wszystko miała nadzieję na załatwienie tego dzisiejszego wieczoru. Chciała zamknąć tę sprawę i mieć czyste sumienie w stosunku do obydwu mężczyzn, a tak będzie musiała jeszcze długo czekać.
- Ale ja jutro wylatuję do Belgii. – niemal jęknęła.
- No tak, teraz pracujesz przy formule. – westchnął tenisista. W tle słychać było typowe dla lotniska odgłosy.
- W takim razie spotkamy się po moim powrocie. Jeżeli będzie trzeba nawet do ciebie polecę. – oznajmiła z determinacją. Musiała to w końcu załatwić i żadne cholerne lotniska jej w tym nie przeszkodzą.
- Widzę, że bardzo ci na tym spotkaniu zależy. Daj mi znać jak wrócisz do Londynu. – rzucił po czym się pożegnał i rozłączył. Schowała komórkę do kieszeni i spokojnie wróciła do sprzątania po ”katastrofie”.


Amy i Jenson absolutnie nie zachowywali się publicznie jak para, podczas żadnego weekendu. Uznali, że jest to im kompletnie nie potrzebne. No bo po co komu w środku sezonu, lub na początku pracy zainteresowanie mediów? Spa było jednak trochę inne. Tym razem, dziennikarka natrafiła na pierwsze trudności związane ze swoją pracą. Stefano nie bardzo chciał z nią rozmawiać, jako że niemal cały czas widział ją w pobliżu McLarena, jakoś jednak udało jej się zdobyć te informacje, które chciała. Miała zamiar napisać o atmosferze po wygranym wyścigu i jakby specjalnie dla niej, brytyjski zespół wygrał, ułatwiając jej tym samym zadanie. Tym razem jednak nie Hamilton miał stanąć na najwyższym stopniu podium, ale Button. Po raz pierwszy dała się ponieść emocjom i wariowała razem z mechanikami, tuż pod podium. Kiedy wysiadł z bolidu, pierwsze co zrobił, to podbiegł do niej, wrzeszczącej z resztą ekipy, ujął jej twarz w dłonie i nie przejmując się niczym ani nikim wpił się w jej usta. Dookoła rozszedł się gwizd pracowników McLarena i błyski fleszy. Ale dla nich nikogo oprócz nich nie było. Przynajmniej do czasu, kiedy ktoś oznajmił kierowcy, że już na niego czekają. Złożył wtedy jeszcze kilka krótkich pocałunków na jej ustach, nie mogąc się z nią rozstać i pędem puścił się do budynku, zostawiając jej swój kask. Zazwyczaj dzierżył go jego ojciec, a prawie nigdy jego partnerka. Tylko raz powierzył go niejakiej Melanie.
- Wiesz, że jutro nie będziesz miała życia? – zapytała ją później Nicole. Odparła, że wie.


- Zaciągnąłeś mnie tu celowo. – oznajmiła, próbując poruszać się do tyłu, na swoich wysokich szpilkach.
- Nie prawda. – zaśmiał się Button, rozsuwając powoli zamek od jej sukienki.
- Pewnie. – odparła, kompletnie mu nie wierząc. Ale czy naprawdę sądziła, że będą odpoczywać po imprezie i wyścigu? Byłaby chyba głupia. Mruknął zadowolony, kiedy jej czarna sukienka wylądowała na podłodze i tym samym ukazał mu się komplet bielizny tego samego koloru. Całując go zachłannie, zaczęła odpinać guziki od jego koszuli, a kiedy Brytyjczyk już się jej pozbył, odrzucając gdzieś w przestrzeń, uniósł ją na tyle, żeby mogła objąć go nogami w pasie i ruszył w kierunku łóżka, muskając jej szyję i obojczyk. Ułożył ją delikatnie na pościeli i bez skrupułów badał dokładnie każdy skrawek jej ciała.



W pracy była od rana, przyszła jako jedna z pierwszych, żeby dokończyć w spokoju artykuł i podać go do korekty. Humor jej dopisywał, a poprawiły go jeszcze czerwone róże, które przyniósł kurier. Ich zapach roznosił się potem po całym pokoju, mieszając się z jej perfumami. Spokój zakłócił jednak Hough, wchodząc bez pukania do pomieszczenia i rzucając jej pod nos gazetę. To co, że przy okazji zdmuchnął połowę papierów, które na owym biurku były. Podszedł do okna i wpatrując się w widok, jaki się z niego roztaczał z zaciętą miną rzucił:
- Istnieje dyscyplina sportu, do której mógłbym cię przypisać, żebyś nie wiązała się z żadnym zawodnikiem? – blondynka odwróciła się w jego stronę i sięgnęła po najzwyklejszy brytyjski brukowiec, który żył tylko plotkami. Widocznie zdjęcie jej i Buttona wywołało niemałą sensację w szeregach podrzędnych dziennikarzy, bo rozciągało się na pół strony, a pani, która go pisała zarzucała Amy, że tak właśnie zdobywa informacje w F1. Prychnęła, wrzucając stertę bzdur wydrukowanych na kilku stronach do kosza. Uznała przejmowanie się tymi słowami za niepoważne.
- Też uważasz, że jestem puszczalska? Podzielasz zdanie pani dziennikarki, która ma kompleksy bo piszę o bzdurach, zamiast o czymś poważnym? – starała się nie unosić. Istniało ryzyko, że wykorzystała już swój limit takich zachowań przy szefie.
- Niech ci będzie. Sypiaj z Djokovicem i utrudniaj pracę kolegom z branży, nic mi do tego. Ale z Buttonem już przegięłaś! Jeżeli za rok, też nie będzie chciał rozmawiać z żadnym z naszych dziennikarzy, to będę miał gdzieś to ile zrobiłaś budując „Tenis World” i że pracujesz tu od początku. Napiszę ci dobrą opinię, wypłacę odprawę i pożegnam! – zaryczał. Poderwała się na nogi, gotując się w środku z oburzenia.
- To moje życie i rzeczywiście nic do tego ani tobie, ani jakimś cholernym brukowcom! – odparła, po czym opuściła pomieszczenie i udała się wprost do toalety. Pochyliła się nad umywalką, zamykając oczy i przeklęła na czym świat stoi uderzając pięścią w blat.



Jeżeli myślała, że to koniec kłopotów, jakie przysporzy jej brytyjski brukowiec, to zdecydowanie się pomyliła. Dotychczas sądziła, że to Hamilton jest tą częścią zespołu, która skupia wraz z Nicole największą uwagę gazet. A tu okazuje się, że i życie uczuciowe Buttona cieszy się sporym zainteresowaniem.
- To dlatego chciałaś się tak szybko spotkać. – zarzucił jej Serb, wpadając do mieszkania i rzucając doskonale znaną jej gazetę na stolik w salonie. Westchnęła znudzona. Nawet jej własna matka dzwoniła dziś do niej, żeby potwierdzić domysły mediów. Paranoja. Istna paranoja.
- Nole, to tylko stek bzdur, dlaczego wy wszyscy tak się tym przejmujecie? – zapytała, zamykając za nim drzwi. Usiadła na kanapie i zaproponowała to samo tenisiście. Ten jednak stał nad nią niczym jakiś kat i nie zamierzał przystać na jej propozycję.
- Czyli twierdzisz, że te zdjęcia to fotomontaż a ty wcale nie jesteś z Buttonem? – prychnął. – Nie sądziłem, że tak szybko o mnie zapomnisz. Myślałem, że skoro tak przejęłaś się tym co zrobiłaś, to chociaż coś dla ciebie znaczę.
- Przestań. To skomplikowana historia. – mruknęła.
- To mi ją przedstaw tak, żeby nie była skomplikowana! Przez dwa lata bawiłaś się mną w najlepsze, a kiedy trzeba było się zaangażować jak na dorosłego człowieka przystało, ty stchórzyłaś. – tego dnia zamierzał wygarnąć jej wszystko to, co przyszło mu do głowy, kiedy zobaczył tę gazetę. Wcześniej nawet przez myśl mu to nie przeszło. Teraz jednak był zadowolony z takiego obrotu sprawy.
- Nie kazałam ci się angażować, pamiętasz?
- Pamiętam i wiesz co? Robiąc inaczej popełniłem największy błąd w moim życiu. Ty nawet nie wiesz czego chcesz. Mnie, Jensona, czy kogoś innego. – zaśmiał się, wcale nie wesoło. Amy gwałtownie się podniosła i stanęła naprzeciwko niego z zaciętą miną. Nie pozwoli się tak traktować. Nie pozwoli żeby te cholerne samce upokarzały ją tego dnia bezkarnie.
- Miałam czekać miesiącami zamknięta w czterech kątach, aż się odezwiesz?! – krzyknęła mu w twarz. Spokój i opanowanie uleciało gdzieś daleko.
- Nie musiałaś się od razu rzucać w ramiona innego! – odwarknął. Wymiana ich uwag i zażaleń trwała w najlepsze przez kilka minut. Kiedy jednak zarzuciła mu, że wyszedł z jej mieszkania bez słowa i nie dawał znaku życia, on przerwał jej w połowie zdania pocałunkiem. Nie była na to przygotowana. Tak samo jak na to, co się stało chwilę później.

2 komentarze:

  1. Ależ z szefa Amy burak i prostak. Cieszę się ze są razem Z Jensonem, ale myślę że Nowak tak łatwo nie odpuści:) Zapowiada się ciekawie. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nie stanie się to, co ja myślę, że się stanie...NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!! Dokopię Novakowi w te jego cztery tenisowe litery!!! Chociaż jeżeli dojdzie do tego, do czego myślę, że dojdzie, Amy też nie będzie bez winy. OMG!!! Albo to Button wejdzie i ich złapie na gorącym uczynku!!!!!!!!!!!!! Oooooooooo, nie! Nie wiem co prawda, co jest gorsze...Ale wiem, że nie wolno łamać serca JB... Potem biedaczek będzie musiał wyżerać wszystkie ciasta z okolicznych cukierni, bo będzie w rozpaczy...
    Swoją drogą, interesujące jest to, że ekscytuję się tak tylko czytając Twoje opowiadania... Chyba za pomocą słów wysyłasz fale, które topią mi mózg. Ale nie powiem, lubię to. A teraz zgadnij, kto to wszystko napisał:-DDDDDD

    OdpowiedzUsuń